Podstawa pnia - widok
od południa (2009r.)
|
|
obwód pnia na wys.130cm (2011r.)
|
690cm |
obwód pnia na wys. 180cm (2009r.)
|
633cm |
obwód pnia u podstawy
(2009r.)
|
806cm |
wysokość | 36.8m |
wykiełkował | XVI w. |
Ciepły lipcowy dzień. Szedłem sobie Puszczą, grąd niczym park jaki, to rączki w kieszonkach ulokowane, stąpam pomalutku, nie spieszę się, wzrokiem las lustrując. Wiadomo, grubych drzewek szukam. Już kilkanaście tego dnia mi się trafiło. I niech wspomnę te dwa urocze dęby o słusznych obwodach i ta sosenka rosochata z wyżarem, którą obowiązkowo trzeba było zmierzyć. Skali co prawda nie zabrakło na mierniku, ale 350 cm obwodu pnia to u sosenki białowieskiej bardzo słuszny wynik. Na taki sosnowy klejnocik warto się na natknąć, ząbki wyszczerzyć i fotkę sobie pod nią pstryknąć.- dla potomnych cosik zostawić. Ogólnie nastrój bardzo dobry, w porywach o wyśmienitość zahaczający.
Powoli słoneczko białowieskie ku zachodowi się chyliło, a i zmęczenie w członkach i krzyżyku zaczynało dawać znać o sobie. Pomimo zmęczenia szczególnie lubię ostatnie 2, 3 godzinki puszczańskiej wyprawy, bo często, niejako na deser, jakiś smakowity drzewny kąsek mi się trafia. Tak się też stało tego dnia, ale drzewo , na które natrafiłem przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Wyłoniło się nagle i od razu wiedziałem, że jest to coś extra dębowego. Zawsze w takich chwilach siadam pod takim drzewem, wyciągam butelkę coca-coli light i próbuje na oko ocenić jaki też może być obwód takiego olbrzyma. W tym wypadku nie miałem wątpliwości, że jest więcej niż słuszny. Potwierdził to pomiar – 690cm pozwoliło temu dębowi pod względem obwodu pnia na wysokości piersi wskoczyć na trzeci stopień podium białowieskich dębów. Raczej nie spodziewałem się, że w białowieskim mateczniku, pod tylu latach penetracji, znajdę jeszcze nieznany mi do tej pory, tak potężny dąb.
Efektowna kolumna pnia tego olbrzyma |
Dąb robi naprawdę duże wrażenie. Głównym atutem tego drzewa jest jego potężny pień o bardzo prostej strzale. Korona nie składa się ze zbyt dużych konarów. I co ciekawe pod pniem nie spoczywa żaden odłamany konar tego dębu. Zazwyczaj pod takimi olbrzymami leży spore rumowisko konarów – przybyszy z korony drzewa z ostatnich dziesięcioleci. W przypadku tego dębu jest zupełnie inaczej – ani śladu chodzimy najmniejszej gałązki! Ulistnienie korony drzewo ma całkiem przyzwoite nie gorsze niż u „Maćka”. W sumie same plusiki . No! i na koniec ciekawostka: na dębie przybita jest tabliczka z napisem „Pomniki Przyrody” i okrągły znaczek z numerem rejestracyjnym 1310 – to wszystko chyba tylko dla picu, bo jak udało mi się sprawdzić drzewo nie jest pomnikiem przyrody, a pod numerem 1310 w wojewódzkim rejestrze figuruje jakaś mizerna sosna, którą, jeżeli się wierzy w reinkarnację, ten dąb przy najmniej w tym wcieleniu nie jest!
Jaki widać korona jest nadal dość gęsto pokryta liśćmi (2009r.)
|
Długo myślałem, po powrocie do Białowieży, czyim imieniem drzewo nazwać. I na Hugo Conwentza padło. Nie ma facet swojego kamyczka pod bramą Parku Narodowego (zresztą chyba w jego przypadku byłoby to zbyt duże wyróżnienie), ani żadnej pamiątkowej tabliczki czy to w samej Białowieży czy też na terenie Puszczy. Podczas moich wielokrotnych odwiedzin muzeum w Białowieży tylko jeden przewodnik wspomniał o nim i jego wkładzie w ocalenie drzewostanów tworzących obecnie rezerwat ścisły – zresztą do pozostałych przewodników nie mam naturalnie żadnej pretensji .Wszyscy, z którymi się zetknąłem bardzo ładnie i z sercem opowiadali o Puszczy Białowieskiej. A i stosunek samego Władysława Szafera do osoby Hugo Conwentza (Ochrona Przyrody – 1922r.) utwierdził mnie w przekonaniu, że warto by drzewo upamiętniało tego naukowca.
Być może pojawi się nawet jakiś jeden, dwa głosy , że to Szwab, ale przecież obecnie z tymi Szwabami jesteśmy UE i NATO. Zresztą przed chwilą słuchałem "Das Wohltemperierte Klavier" Bacha i ta szwabska muzyka, z tego co wiem, nad Wisłą nie tylko moim uszkom do gustu przypada. Oczywiście pamiętam o miejscu straceń przy Drodze Browskiej, o żwirowni przy Ośrodku Edukacji Leśnej, właśnie przez okno w swoim domu widzę komin krematorium Obozu na Majdanku, ale tak sobie myślę, co ma wspólnego z tym Hugo Conwentz? Powiedzmy sobie uczciwie - nic nie ma wspólnego ,a kawał puszczy, jak na to nie patrzeć, chłop nam ocalił! Niech ten wspaniały dąb przypomina o osobie Hugo Conwentza. Zwłaszcza, że nazwanie go jego imieniem nic nie kosztuje (w odróżnieniu np. od tablicy pamiątkowej) i nie trzeba dodatkowo robić jakiejś sztywnej uroczystości ze sztandarami i szpalerem garniturów, których sam osobiście nienawidzę, ale naturalnie do ludzi, którzy je noszą nic nie mam! (oprac. Tomasz Niechoda)
HASŁA POWIĄZANE: