Konstatny Kozak - hodowca bialowieskich tarpanów |
Leśniczy, hodowca białowieskich tarpanów (koników polskich).
Urodził się w 1903 roku w białowieskich Podolanach. Pracę rozpoczął w lesie, później przeniósł się do tartaku. Z dniem 15 kwietnia 1935 roku został dozorcą-hodowcą tarpanów. Był to – jak sam twierdził – najciekawszy okres w jego życiu. Po latach wspominał:
„Najpierw trzeba było przygotować w Nadleśnictwie Gródek zagrodę o powierzchni 4 hektarów. Tarpany miał przywieźć do Białowieży prof. Tadeusz Vetulani, który do tego czasu zajmował się nimi naukowo i opublikował już na ten temat kilka prac. Jego pragnieniem było założyć w warunkach Puszczy Białowieskiej regeneracyjną hodowlę dawnego leśnego konika, który zmieszał się z rasą zwykłych koni. Takie hybrydy zachowały się w okolicach Biłgoraja i Zamościa. Ich przodkowie pochodzili właśnie z Puszczy Białowieskiej; ostatnie osobniki zostały wywiezione stąd pod koniec XVIII wieku.
Pierwsze koniki (łącznie 6 sztuk) przybyły do Białowieży 8 lutego 1936 roku. Zaaklimatyzowały się tutaj stosunkowo szybko. Do połowy 1937 roku ich liczba powiększyła się do 11 sztuk; w stadzie były również źrebięta, które przyszły na świat w naszym zwierzyńcu, oprócz tego dwie klacze, które zakupiono 10 maja tego samego roku w Mydlnikach pod Krakowem. Do końca 1937 roku pogłowie koników wzrosło do 21 sztuk. Dużo tych zwierząt pozyskaliśmy do hodowli dzięki Głównej Komisji Remontowej Ministerstwa do spraw Wojskowych. Przedstawiciele Komisji zakupywali koniki w woj. wileńskim, na Polesiu i w Jarosławlu. Jedną klacz z ogrodu zoologicznego przekazał nam Uniwersytet Poznański. W tym samym roku całą naszą hodowlę przenieśliśmy do nowego, 22-hektarowego zwierzyńca wybudowanego na terenie nadleśnictwa, które - nomen omen - nazywało się… Zwierzyniec. Cieszyliśmy się, kiedy u nowo narodzonego źrebięcia pojawiały chociażby najmniejsze cechy typowe dla dzikiego leśnego tarpana. Z czasem zżyłem się z konikami do tego stopnia, że nie było dla mnie milszych zwierząt na świecie, jak właśnie one. Opiekowałem się nimi, karmiłem je, poiłem. Cieszyłem się niezmiernie, kiedy na świat przychodziły kolejne sztuki. W sierpniu 1939 roku ich pogłowie w Puszczy wynosiło już 40 sztuk (z tego 35 sztuk w zwierzyńcu).
Kiedy rozpoczęła się II wojna światowa, cała Puszcza Białowieska znalazła się w zasięgu władzy radzieckiej. Hodowli, na szczęście, nie wstrzymano, a nawet próbowano ją rozwijać. Prace nad odnowieniem gatunku rozpoczął prof. Wit, który do Białowieży przyjeżdżał aż z Moskwy. Na miejscu pracowali zootechnicy Chudiakow i Kułagin, również lekarz weterynarii Nożnikowa. Wiosną 1941 roku zostałem skierowany do budowy nowego zwierzyńca na Dzikim Nikorze, ale te prace przerwała napaść Niemiec na ZSRR.
Lata okupacji niemieckiej były ciężkie nie tylko dla ludzi, ale także dla zwierzyny. Hodowla w ogóle zmarniała. Niemcy nie dbali o tarpany. Już na początku swego panowania w Białowieży wywieźli 20 najcenniejszych sztuk z przedwojennego przychówku do ogrodów zoologicznych Berlina, Monachium i Królewca. Kolejna partia, składająca się z 8 sztuk, została wysłana w lutym 1942 roku. W następnym roku wysłano jeszcze 2 sztuki, a w 1944 roku, na kilka miesięcy przed zakończeniem działań wojennych na tym terenie, 3 tarpany otrzymał naczelnik białowieskiego garnizonu Frevert. Podczas okupacji pracami w zwierzyńcu kierował nadleśniczy Szulc.
Puszcza Białowieska została wyzwolona spod okupacji niemieckiej w połowie lipca 1944 roku. Radzieckie kierownictwo wojskowe, już na drugi dzień po wypędzeniu stąd hitlerowców, zainteresowało się hodowlą tarpanów. Mnie sprawdzono, otrzymałem nowe papiery, dostałem nawet broń i polecenie opiekowania się resztkami hodowli. Przez ponad 10 dni, dopóty Rosjanie nie zdobyli Bielska Podlaskiego, w mojej stróżówce czasowo mieścił się sztab wojskowy. Z tego okresu szczególnie zapamiętałem kapitana Pinczuka, który dużo mi pomógł w organizacji pracy.
W momencie przejęcia hodowli przez władze polskie, w zwierzyńcu znajdowało się 13 koników. Nowy dekret, na podstawie którego zostałem zatrudniony na swym starym miejscu, otrzymałem 15 marca 1945 roku, z rąk dyrektora Jana Jerzego Karpińskiego. Niebawem do Białowieży przyjechał profesor T. Vetulani. Wznowił swoje badania. Jeździł nawet do Niemiec szukać wywiezionych koników, ale nie odnalazł.
W 1954 roku zostałem awansowany na leśniczego. Od tego czasu zacząłem opiekować się także żubrami, ale to już inna historia. Hodowla tarpanów stanęła w miejscu. W żaden sposób nie udawało się uzyskać nowych cech, typowych dla tego gatunku. Na nieszczęście, zmarł też prof. Vetulani. Zaczęto się zastanawiać, co robić dalej. Ktoś zaproponował pooznaczać wszystkie koniki i wypuścić na wolność. Zrobiono już nawet odpowiednie stemple (jeden zachowałem sobie na pamiątkę), ale w końcu zorientowano się, że takie rozwiązanie jest niedorzeczne. Hodowlę, na polecenie Ministerstwa Rolnictwa, przejął PGR w Popielnie. Koniki, które obecnie można oglądać w rezerwacie pokazowym, to są potomkowie sztuk ze starej hodowli”.
Na emeryturę Konstanty Kozak przeszedł z dniem 1 maja 1968 roku, po 33 latach nieprzerwanej pracy na jednym miejscu. Będąc już na emeryturze, z pasją zajmował się przewodnictwem turystycznym. Należał do grona najaktywniejszych przewodników białowieskich. Stykałem się z nim w tym czasie dosyć często i zawsze podziwiałem jego kondycję. Wydawało się, że ten człowiek jest nie do zdarcia. Niestety, czasu nie da się oszukać. Pan Konstanty zmarł 22 listopada 1984 roku, w wieku 81 lat. Spoczął na białowieskim cmentarzu. (oprac. Piotr Bajko)