Powstanie styczniowe w Puszczy Białowieskiej


Krzyż postawiony w miejscu obozu powstańczego (oddz.549)

Powstanie styczniowe rozpoczęło się w nocy 22 stycznia 1863 roku, po ogłoszeniu manifestu przez Tymczasowy Rząd Narodowy w Warszawie. Pierwsi powstańcy pojawili się w Puszczy Białowieskiej już pod koniec pierwszej dekady lutego. Były to resztki oddziałów Romana Rogińskiego, Walentego Lewandowskiego, Bronisława Rylskiego oraz grupa pod dowództwem Stanisława Songina, odłączona od Władysława Cichorskiego ps. Zameczek, które po przegranej bitwie pod Siemiatyczami (6 i 7 lutego) skierowały się 8 lutego do Wysokiego Litewskiego. Pod Klukowiczami drogę im zastąpił gen. Iwan Nostitz, ścigający oddział Rogińskiego. Prowadził on dwie roty piechoty (z pułku pskowskiego i rewelskiego), sotnię kozaków oraz cztery działa. W tej sytuacji powstańcom nie pozostawało nic innego, jak schronić się w Puszczy Białowieskiej. Przybyli do niej 10 lutego. We wsi Bobinka rozdzielili się na dwie grupy. Jeden oddział w liczbie 80 ludzi (w tym 12 jeźdźców), dowodzony przez Lewandowskiego wraz z Szaniawskim, skierował się w stronę Bielska Podlaskiego, by potem przejść w okolice Brześcia. Drugi oddział, liczący około 150 ludzi i dowodzony przez Rogińskiego wraz z Rylskim i Songinem, udał się do Królowego Mostu na nocleg.

  Następnego dnia oddział Rogińskiego przy przeprawie przez rzekę Leśną pod Królowym Mostem został zaatakowany przez dwie roty gen. Nostitza. Zginęło około 65 powstańców. Oddział stracił też tabor i sztandar. W tym czasie kilkunastu ludzi oderwało się od Rogińskiego i przedarło w okolice Brześcia, gdzie ksiądz Stasiukiewicz zorganizował wkrótce duży oddział powstańczy. Rogiński z resztą oddziału wycofał się południowym skrajem Puszczy na wschód.

  12 lutego powstańcy w sile około 100 ludzi, uzbrojeni w pistolety i sztylety, zajęli Szereszewo. Zaopatrzywszy się w półkożuszki, bieliznę, buty oraz broń i proch, a także zabrawszy z kasy 93 ruble udali się na piętnastu furach w stronę Prużany. Następnego dnia oddział Rogińskiego opanował Prużanę, bronioną przez oddział rezerwistów. Powstańcy zabrali z cekhauzu wszystką broń, 1720 sztuk naboi oraz proch, a z kasy powiatowej 10.808 rubli. Ponadto wypuścili z więzienia wszystkich więźniów. Rogiński wyruszył w kierunku Kobrynia. Niestety, 3 marca został schwytany w Turowie przez tamtejszych chłopów i oddany w ręce władz rosyjskich.

   Wcześniej, 15 lutego, oddziały Songina i Rylskiego zostały zaatakowane przez wojsko rosyjskie w pobliżu wsi Rzeczyca. W nierównej walce zginął Stanisław Songin, a z jego oddziału ocalało tylko ośmiu ludzi.

  W Puszczy Białowieskiej względny spokój trwał do 20 kwietnia, tj. do czasu, kiedy przeniknęli do niej ocalali powstańcy z oddziału rozbitego przez kpt. Tugendholda. Po upływie ponad miesiąca, 23 maja, w okolice Puszczy przedarł się z powiatu wołkowyskiego inny oddział powstańczy, który we wsi Browsk odebrał broń od miejscowego leśnika, a 30 maja ograbił z pieniędzy i broni kancelarię leśnictwa w uroczysku Browsk, następnie ją spalił. Po tej akcji oddział powrócił na teren swego powiatu.

   Nieobecność wojsk rosyjskich na terenie Puszczy Białowieskiej dawała powstańcom możliwość łatwego poruszania się po wszystkich jej zakątkach. Zdawał sobie z tego sprawę prużański powiatowy naczelnik wojskowy. W piśmie skierowanym 2 czerwca do dowódcy oddziału wysokolitewskiego, prosił on o niezwłoczne przysłanie wojska do Białowieży. Niestety, jego prośba pozostała bez echa. Być może wpływ na to miała informacja sztabs-kapitana Sztralborna, ówczesnego leśniczego Puszczy Białowieskiej, przesłana 25 czerwca grodzieńskiemu wojskowemu gubernatorowi Włodzimierzowi Bobryńskiemu. Sztralborn uspokajał gubernatora, że Puszcza Białowieska jest wolna od powstańców. Wkrótce jednak sytuacja zmieniła się.
Pod koniec czerwca do Puszczy Białowieskiej zostali wyparci powstańcy dowodzeni przez Onufrego Duchińskiego – naczelnika wojennego województwa grodzieńskiego. Ścigani cały czas, poruszali się północnym skrajem Puszczy. Po odpoczynku w Popielewie, zatrzymali się na dłużej w osadzie Żarkowszczyzna. W oddziale tym był Walery Wróblewski, który pełnił funkcję szefa sztabu, a także walczący po stronie polskiej rosyjski oficer Dominik Tołkin.

  Rosjanie szybko dowiedzieli się o tym postoju polskich „miatieżników”. 21 lipca zaatakowali obóz. Powstańcy, po krótkiej walce, wycofali się do Popielewa. Tutaj Duchiński rozdzielił swój oddział na kilka mniejszych i z jednym z nich, wraz z Wróblewskim, wyruszył do Puszczy Świsłockiej. Pozostałe oddziały także opuściły Puszczę.

  7 sierpnia Duchiński wysłał do Porozowa oddział złożony z 50 ludzi. Po drodze, we wsi Bojary, zajmowanej przez 3 rosyjskie roty piechoty, powstańcy natknęli się na pikietę, którą zlikwidowali. Pod osłoną nocy udało się im ujść bez strat. Następnego dnia patrol powstańczy, składający się z 30 ludzi, wpadł w zasadzkę w pobliżu osady Cimlewo. Kilka osób zostało zabitych, a kilka rannych. 9 sierpnia powstańcy zostali zaatakowani przez 2 roty piechoty. Po godzinnej walce wycofali się z niewielkimi stratami. Po noclegu w pobliżu pola walki, najpierw rozdzielili się, a po drodze ku Halenom znów połączyli się w jeden oddział.
15 sierpnia Duchiński, będąc chorym i wyczerpanym fizycznie, przekazał w Halenach dowodzenie Wróblewskiemu, a sam opuścił oddział. Nowy dowódca przeprowadził powstańców do wsi Głęboki Kąt, gdzie na skraju lasu założył obóz. Po reorganizacji oddziału wysyłał małe patrole do powiatów wołkowyskiego i prużańskiego celem niepokojenia Rosjan. Po wykonaniu zadania, patrole wracały do obozu.

   24 sierpnia powstańcy dotarli do folwarku Niemierża, skąd przeprowadzali akcje poszukiwawcze w różnych wsiach gminy masiewskiej. Aresztowano między innymi strzelca Antoniego Łukszę, którego jednak po pewnym czasie puszczono wolno do domu.

  Kolejnego dnia rankiem powstańczy oddział przekroczył rzekę Narew naprzeciwko wsi Rudnia. Miał dokonać napadu na dwór strzelecki koło wsi Kiwaczyna. Powstańcy chcieli powiesić objazdowego Zawadzkiego i strzelca Iwana Głuszko, jednakże widząc pilnujących strzeleckiego dworu żołnierzy, odstąpili. 27 sierpnia dziesięcioosobowa grupa powstańców ponowiła próbę powieszenia Zawadzkiego i Głuszki, lecz zlękła się roty żołnierzy rosyjskich, która zbliżała się do Kiwaczyny.
Sztabs-kapitan Sztralborn wydał 28 sierpnia rozkaz poszukiwania powstańców na terenie całej Puszczy, rozsyłając go przez posłańców po wszystkich objazdach. Jednego z posłańców – strzelca Michała Wapę, powstańcy zatrzymali na drodze z Białowieży do Hajnówki. Zaniepokojony brakiem powrotu strzelca, sztabs-kapitan Sztralborn osobiście wyruszył z Białowieży do Hajnówki, gdzie dowiedział się, że jego list nie został doręczony. Wkrótce służba leśna doniosła, że koń strzelca sam przybiegł do dworu postojowego w Długim Brodzie. Sztralborn postanowił przenocować w siedzibie leśniczego Campioni w Hajnówce. Na nocleg zatrzymał się tutaj także kapitan Nolde ze swymi żołnierzami.

  W nocy 29 sierpnia służba leśna dowiedziała się, że grupa powstańców zamierza napaść na siedzibę Campioniego. Poinformowani stacjonujący u dworu żołnierze szybko przywołali na pomoc chłopów, którzy kołem otoczyli dom. Powstańcy, oceniwszy że ich akcja nie ma szans na powodzenie, odeszli z niczym. Nazajutrz wojsko rosyjskie zaatakowało powstańczy obóz w Głębokim Kącie. Powstańcy wycofali się.

  W drodze z jednego ostępu do drugiego, w nocy z 30 na 31 sierpnia Wróblewski dotarł do Czadziela, gdzie dokonał okrutnej rozprawy nad braćmi Siedunami, puszczańskimi strzelcami, za donoszenie władzom o ruchach oddziałów powstańczych. Powieszeni zostali 45-letni Hieronim i 42-letni Józef. Żona Hieronima, 42-letnia Anna, została mocno pobita i wkrótce zmarła. Trzeci z braci Siedunów – Wincenty, uratował swoje życie, gdyż nie było go akurat w domu. Powieszono za to jego żonę, 54-letnią Annę. Będąca świadkiem tych zdarzeń 82-letnia Justyna Pańko, pod wpływem przeżyć, wkrótce zmarła. Ofiary były wieszane w szopach, które następnie podpalano.

  Po przejściu Narwi, Wróblewski rozdzielił swoją grupę na dwa oddziały. Pierwszy oddział, pod dowództwem Gustawa Strawińskiego, skierował się do uroczyska Mościszcze, drugi, liczący 150 osób, poprowadził ku Kołonnej sam Wróblewski. Tu powstańcy zaopatrzyli się w żywność i przeszli do wsi Rudnia, w której stacjonowali przez kilkanaście dni.

  Tymczasem chłopi z gminy nowoberezowskiej i białowieskiej prowadzili w Puszczy poszukiwania ciała Michała Wapy. Bez rezultatu! Wkrótce okazało się, że strzelec żyje. 1 września zdołał on umknąć powstańcom, którzy zatrzymali się na postój w lasach orlańskich. Po wyczerpującej wędrówce, żywy i zdrowy, stanął przed Sztralbornem. Ten od razu skierował go do naczelnika powiatu w Prużanie. W liście prosił wynagrodzić Wapę za wierność służbie, jako przykład innym.

  12 września, pod wieczór, oddział Wróblewskiego został napadnięty w Rudni przez przeważające siły rosyjskie. Pod przykryciem nocy, powstańcy z niewielkimi stratami zdołali przebić się przez linię nieprzyjaciela i rozproszyć po Puszczy. Zebrawszy następnego dnia o świcie swój oddział, Wróblewski wyruszył do Borków. W drodze dowiedział się o rozwiązaniu oddziału Strawińskiego. W sytuacji obstawienia całej Puszczy oddziałami rosyjskimi, zdecydował się udać w kierunku błot kobryńskich. 18 września Wróblewski rozwiązał swój oddział, sam zaś wyruszył w Bielskie, skąd później wyjechał do Warszawy.

  Od tego momentu oddziałów powstańczych na terenie Puszczy już nie widziano.

  Administracja leśna Puszczy udziału w powstaniu styczniowym nie wzięła. Trzeba jednak pamiętać, że w latach trzydziestych XIX wieku, po powstaniu listopadowym, została ona w znacznej części wymieniona na osoby lojalne w stosunku do rządu rosyjskiego. Puszczańscy chłopi na ogół byli niechętni powstaniu, ale – poczuwszy większą swobodę – bardziej opornie podporządkowywali się poleceniom służby leśnej. Twierdzili oni, że trwa stan wojenny i mogą robić, co chcą. Wzmogło się zatem kłusownictwo, w lesie częściej wybuchały pożary. Najbardziej ucierpiała puszczańska zwierzyna, przede wszystkim zaś żubry. Polowała oczywiście nie tylko miejscowa ludność, ale także sami powstańcy, dla których sprawy aprowizacyjne były bardzo istotne.

   Wśród mieszkańców Puszczy zdarzali się też i tacy, którzy, z różnych względów, sprzyjali powstaniu. Jan Jerzy Karpiński w książce pt. „Ślady dawnego bartnictwa puszczańskiego na terenie białowieskiego Parku Narodowego” (Kraków 1948) wspomina o bartniku Bazylu Szpakowiczu, który pod pretekstem oględzin swoich barci dowoził żywność powstańcom, za co zyskał przydomek „Polaka”. Znany jest również przypadek strzelca (łowczego) Smoktunowicza, który zabił w Puszczy żubra na potrzeby aprowizacyjne powstańców. Za ten czyn został zesłany wraz z całą rodziną na Sybir. Niewielu zapewne wie, że w Rosji Smoktunowicz doczekał się wnuka Innokientija, który został jednym z najwybitniejszych aktorów rosyjskich (aktor zmienił swoje nazwisko rodowe na Smoktunowski).

  Powstanie styczniowe na terenie Puszczy Białowieskiej upamiętniają krzyże ustawione w oddziałach 514, 549 i 575 oraz pomnik we wsi Orzeszkowo i Starej Judziance. W 2013 roku dołączył do nich Pomnik Powstania Styczniowego, ustawiony przy kościele p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego w Hajnówce.

  Pamięć o powstaniu 1863 roku utrwala również jeden z licznych szlaków turystycznych po Puszczy Białowieskiej, który nazwany został „Śladami Powstania Styczniowego”. Rozpoczyna się on w Hajnówce, prowadzi do Orzeszkowa, później wnika w głąb Puszczy i powraca do Hajnówki.

  (Oprac. na podst.: Piotr Bajko – Powstanie styczniowe w Puszczy Białowieskiej, „Gazeta Hajnowska” (Hajnówka), nr 3 z marca 2013 r., str. 14-17)

Copyright © 2024 - Encyklopedia Puszczy Białowieskiej,
Agnieszka Aleksiejczuk, Tomasz Niechoda